Sed3ak Pro Sed3ak Pro
2698
BLOG

Dlaczego kłamiecie w sprawie leków?

Sed3ak Pro Sed3ak Pro Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

„Proszę Państwa, 31 marca 2014r. skończył się w Polsce zdrowy rozsądek!” – można by sparafrazować epickie i legendarne już dzisiaj zdanie, wypowiedziane prawie ćwierć dekady temu przez Joannę Szczepkowską. O co chodzi? Jeżeli niewiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Dodajmy – duże pieniądze. Jak powiedział mi to kiedyś znajomy aptekarz, koncerny farmaceutyczne tym różnią się od mafii, że mafia ma mniej pieniędzy. Ale, do ad remu.

Na internetowych stronach „Rzeczpospolitej” opublikowano właśnie notkę prasową z wideokomentarzem Ewy Jankowskiej, prezes zarządu Polskiego Związku Producentów Leków bez Recepty (PASMI). Tytuł mówi wszystko. „Sprzedaż leków bez recepty zmniejsza wydatki na służbę zdrowia o 3,5 mld zł rocznie”. Najpierw kłamaliście w sprawie aptek, teraz kłamiecie w sprawie leków OTC i suplementów diety. Oddajmy jednak głos „ekspertce”.

Dzięki rosnącej sprzedaży leków dostępnych bez recepty budżet państwa oszczędza nawet 3,5 mld zł rocznie (…) Dlatego zwiększanie ich dostępności, np. w sprzedaży pozaaptecznej, może mieć nie tylko pozytywny skutek dla pacjentów, lecz także dla służby zdrowia. Z naszych wstępnych analiz wynika, że dzięki intensywnie rozwijającej się od kilkunastu lat sprzedaży leków bez recepty na rynku polskim, budżet państwa mógł zaoszczędzić około 3,5 mld zł rocznie, co w obecnej sytuacji opieki zdrowotnej, przy trudnościach w dostępie do lekarzy pierwszego kontaktu i długim oczekiwaniu na konsultację, daje duże możliwości. Myślę, że dzięki temu minister zdrowia, patrząc całościowo na politykę lekową, również znajdzie czas dla branży leków bez recepty”.

To oczywiście odpór środowiska koncernów farmaceutycznych na stanowisko Naczelnej Rady Aptekarskiej, by leki OTC wycofać z obrotu pozaaptecznego (chodzi o przeróżnej maści paracetamole, ukryte pod zmienionymi nazwami w niejednorodnych produktach). Jak podkreślają bowiem przedstawiciele samorządu aptekarskiego, koszty powikłań stosowania bez kontroli tych leków przez pacjentów, daleko bardziej przewyższają doraźne zyski, jakie z tego tytułu mogą oni odnieść. Nie znam jednak wyliczeń, które mówiłyby o tym, że na zwiększonej konsumpcji leków zyskiwałby „budżet państwa”. Zyskują tylko producenci tych leków, to rzecz chyba oczywista.

Przyznam się szczerze, że „Rz” jest strasznie niespójna w swojej linii redakcyjnej. Ciężko bowiem bezrefleksyjnie podawać dane o „3,5 miliardach zaoszczędzonych złotych” (chyba „niewydanych”, ale kto by się o takie ekonomiczne pierdółki spierał), bez wskazania na chociażby pierwotne źródło, czy też metodologię tych wyliczeń. A dlaczego nie 13,5 mld złotych, albo 30 mld? Hm…?

Postawa „Rzeczpospolitej” może zaskakiwać, gdyż jeszcze niedawno gazeta ta informowała, że „Konsumenci nieświadomie trują się suplementami diety” („Rz”, 13 marca 2014r.). Jak pisała jeszcze niewiele ponad dwa tygodnie temu gazeta: „ (…) wszechobecne na rynku suplementy diety, (…) są często niebezpieczne dla zdrowia człowieka. Chodzi zwłaszcza o popularne produkty reklamowane jako skuteczne środki odchudzające. Sanepid ma dowody na to, że producenci fałszują informacje o nich. Suplementy nie są lekami, ale zawierają substancje farmakologiczne. Po analizach wychodzi na jaw, że w popularnych tabletkach, proszkach czy płynach są pochodne amfetaminy. Można w nich znaleźć m.in. szkodliwą dla zdrowia sibutraminę w dużych dawkach.”.

Pochodne amfetaminy w obrocie pozaaptecznym? Nie wiem, w jaki sposób budżet miałby na tym zaoszczędzić? No chyba, że mamy na myśli budżet Monaru, albo Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i zbilansowane zestawienie wydatków na renty z tytułu niezdolności do pracy i zasiłki pogrzebowe. O to chodzi, pani Ewo?

To jednak nie koniec. Ten sam dziennik w wydaniu z 18 marca 2014r. w artykule zatytułowanym „Eksperci: co trzecia Polka sięga po suplementy, na ogół niepotrzebnie” przekonywał, że „Co trzecia Polka i co czwarty Polak sięgają po suplementy diety, których zażywanie, poza niektórymi wyjątkami, na ogół nie jest potrzebne dla zachowania zdrowia. - To zbędny wydatek - przekonywali specjaliści (…) Eksperci alarmowali, że coraz częściej zdarzają się przypadki przedawkowania spożywanych w preparatach sztucznych witamin i minerałów (…) Specjalistka przedstawiła dane, z których wynika, że suplementy diety zażywa w naszym kraju już 35,4 proc. kobiet oraz 28,8 proc. mężczyzn. Najczęściej sięgamy po preparaty zawierające witaminy i minerały. Zażywamy je na stres, wzmocnienie organizmu i odporności. Tymczasem możemy uzyskać efekt odwrotny od zamierzonego. W 2007 r. na łamach »Journal of the American Medical Association« opublikowano badania, z których wynikało, że witaminy A, E i C - najbardziej popularne antyoksydanty osłabiają naturalną odporność organizmu i o 16 proc. zwiększają ryzyko nowotworów. - Niepokojące jest zatem, że coraz częściej zdarza się przedawkowanie tych składników – (…) - U niektórych osób w naszym kraju stwierdzono ponad dwudziestokrotne przekroczenie dopuszczalnych norm dziennego spożycia witaminy A, ponad osiemnastokrotne przedawkowanie witaminy C oraz witaminy E, najbardziej popularnych antyoksydantów”.

Cholera, coś mi się tutaj nie klei. Wsuwanie leków dostępnych bez recepty jak smalcu „pozwala rocznie zaoszczędzić budżetowi 3,5 mld zł”, ale inny ekspert przekonuje, że niekontrolowane przez fachowego farmaceutę zażywanie tych leków (OTC) „osłabia naturalną odportność organizmu”, „zwiększa o 16 proc. ryzyko nowotwóru”, a z czasem powoduje proces uzależniania się od chociażby witamin, które wcale, jak widać, nie są takie niegroźne, jak to prawił przebrany za lekarza aktor w reklamie przed „Wiadomościami”.

„Nie kłam, Pinokio. Widzisz, jak Ci rośnie nos?”…

W mojej ocenie, dane podane przez PASMI są, albo niewiarygodne, albo niekompletne. Na pewno jednak – zmanipulowane. Nie uważam bowiem, i sądzę że ich dysponenci powinni się z tego jakoś wytłumaczyć, żeby uwzględniały one koszty powikłań, jakie ponoszą pacjenci w wyniku nadmiernego spożywania leków OTC i suplementów diety. Chodzi tak o koszty finansowe, jak i zdrowotne. Przypomnijmy, że te pierwsze ponosi NFZ, czyli podatnicy.

Ale chwila, czy już jakaś gazeta kiedyś o tym nie pisała?!

Cytat: „W 2013 roku Polacy kupili 115 mln opakowań środków przeciwbólowych. Wydali na nie 1,2 mld zł. Tabletki uśmierzające ból dostępne są bez recepty niemal na każdym kroku. Leżą na półkach w osiedlowych sklepach, supermarketach, na stacjach benzynowych. Nic dziwnego, że Polacy sięgają po nie coraz częściej. Dane za 2012 rok (wg Reckitt Benckiser) są zatrważające: połknęliśmy aż dwa miliardy pigułek, często niebezpiecznie zbliżając się do śmiertelnej dawki 8 g na dobę. Na 113 mln opakowań leków przeciwbólowych wydaliśmy zaś według wyliczenia firmy IMS Health Polska (IMS) aż 1,1 mld zł.” („Rzeczpospolita”, 25 lutego 2014r., „Znieczulamy się na potęgę”).

Z kolei o tym, jakie mogą być skutki bezmyślnego spożywania farmaceutyków, choćby tych reklamowanych „na dziko” w Internecie, przekonała się 20-letnia mieszkanka Warszawy, która w maju 2013r. zmarła po zażyciu preparatu na odchudzanie, zakupionego w sieci. Pisała o tym… „Rzeczpospolita” („Kraków: wytwórca tabletek na odchudzanie odpowie za spowodowanie śmierci”, 20 marca 2014r.). Auditur et altera pars, czy może jednak redakcyjna schizofrenia?

Budżet państwa, na promowaniu kultury bezrefleksyjnego spożywania leków OTC i suplementów diety – traci. Najbardziej traci budżet Narodowego Funduszu Zdrowia. Jeszcze więcej jednak – pacjenci. Bezmyślnie bowiem, powodowani wprowadzającą w błąd reklamą, mogą dostać oni w supermarkecie, na stacji benzynowej, czy też w kiosku produkt leczniczy, nad którym państwo nie ma najmniejszej kontroli. Przytoczę chociażby przykład Niquitin’u, który wycofany 18 lutego 2014r. przez GIF z obiegu (tyle że aptecznego, bo dalej władza nadzoru farmaceutycznego tak jakby nie sięga…) następnego dnia ciągle był obecny w „Rossmanie” („Główny Inspektor Farmaceutyczny nie ma kontroli nad obrotem lekami w kanale pozaaptecznym”). Komentarz jest chyba zbędny.

Dlatego zdroworozsądkowym postulatem samorządu aptekarskiego jest, nie tylko wycofanie leków OTC i suplementów diety z obiegu pozaaptecznego, ale również organicznie ich reklamy. Do niedawna, kulturze ślepej konsumpcji produktów leczniczych sprzyjała również agresywna reklama aptek (zwłaszcza sieciowych). Od 1 stycznia 2012r. ustawą refundacyjną uchwalono całkowity zakaz reklamy tych placówek. Myślę, że zakaz ten i tak wprowadzono o 10 lat za późno.

Kłamiecie, koleżanki i koledzy. Znowu kłamiecie, tym razem w sprawie leków. Odnoszę wrażenie, że starzejące się polskie społeczeństwo ma być poligonem doświadczalnym, na którym swobodnie reklamowane i sprzedawane razem ze śmietaną produkty lecznicze, będą testowane tutaj przez zachodnioeuropejskie koncerny farmaceutyczne, ale dla tamtejszej ludności. Szkoda, że brudną robotę wykonuje się już dzisiaj rodzimymi rękami.

Sed3ak Pro
O mnie Sed3ak Pro

"Demokracja nie może być bez Prawa. Demokracja parlamentarna, państwo praworządne - Królestwo Prawa - to kamienie węgielne, bez których nie może ostać się normalny pomyślny rozwój państwa i narodu. Nie ma bowiem nowoczesnego państwa, państwa instytucji i opinii publicznej, nie opartego na Prawie." Stanisław Posner

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości